sobota, 1 października 2011


Dlaczego warto sprowadzić auto z Niemiec?

Bo taka moda? Bo sąsiad sprowadził? A może są jakieś inne tajemnicze powody... Powiedzmy, że będę mówić za siebie – bo też trudno mi się wypowiadać za Mietka z Sosnowca. Dla mnie powody są banalne a wręcz wzbudzające uśmiech. 

Powód 1: Niemcy posiadają drogi. 

I już widzę te salwy śmiechu i sarkastyczne minki. Taka jest jednak proszę Państwa prawda, że Polska jest w budowie, a Niemcy się już dawno zbudowali. Dla unaocznienia sytuacji przedstawiam link do demotywatorów: 

A teraz na poważnie. Niemcy  
nie zależnie od tego, czy pojedziemy w okolice wiejskie, czy wybieramy się na zwiedzanie autostrad (darmowych, ich długość wynosi 12.800 km, dla porównania w Polsce 1100 km), mogą się poszczycić bardzo dobrą jakością dróg.  Oznakowane są spokojnie. To znaczy w Niemczech nie ma wszechobecnego u nas natłoku znaków.  Nagłe pogorszenie pogody, skutkuje naciśnięciem hamulca, a nie dociskaniem gazu. Każdy kierowca wie, że wjeżdżając na drogę ekspresową jedzie w określonej prędkości, zaś na osiedlu pod szkołą nie szaleje. I choć może się to wydać banalne w Polsce wciąż jeszcze panuje terroryzm drogowców, który pozwala nie ściągać znaków ostrzegawczych na długo po zakończeniu remontu. Skutkuje to zmieszaniem kierowców. Niejednokrotnie zaś łamaniem przepisów skutkującym wypadkami. Skoro bowiem ograniczają mnie do 30 na autostradzie, a już jest oddana i po remoncie, to dlaczego nie pocisnąć pod blokiem. 

Powód 2: Niemcy dbają o swoje samochody. Dlaczego tak inwestują w Auta? Odpowiedź da Wam zdjęcie: 
Sobota, siódma rano – na myjniach tłok. Siedzą w kolejkach, pucują auta. Nie, to nie jest jakaś wyjątkowa sobota, to cotygodniowa operacja: dbam o swoje auto. Sprawdzają olej, pucują, woskują, odkurzają. Najmniejsza wątpliwość i idą do warsztatu. Robią przeglądy – najczęściej  w autoryzowanych warsztatach – w końcu obejmuje to gwarancja, która jak się skończy, to się auto wymienia na młodsze. Niejednokrotnie posiadają samochód zimowy i letni. Czym to się charakteryzuje zapytacie otwierając z niedowierzaniem oczy: ano tym, że zimową porą na drogach więcej jest aut czarnych i tych w ciemnych kolorach, letnią robi się jaśniej na ulicach. Czym to skutkuje? Mniejszym zużyciem samochodów, mniejszymi przebiegami. Często 10 letni samochód Niemca prezentuje się lepiej niż Polski 2 latek. Nie wierzysz? A kiedy ostatnio byłeś na myjni? Kiedy odkurzałeś samochód? Kiedy zlecałeś wypranie tapicerki przez fachowca? Kiedy widziałeś mechanika – poza obowiązkowym przeglądem? Pewnie wtedy, jak Ci zgasło auto...

Powód 3: Niemcy bardzo dużo płacą za ubezpieczenie.


Dam Wam przykład, w który możecie wierzyć, lub nie. Nie wydaje mi się, aby należało wciągać kwestie wiary w tą historię. Moja koleżanka kupiła sobie citroena saxo (tak, mieszka w Niemczech). Takiego małego i zgrabnego z 1997 roku, o takiego, jak na zdjęciu. Dała za niego 400 EUR, co zważając na jakość, przebieg oraz inne walory artystyczne nie wydawało się ceną wygórowaną. Co jednak istotne samochód przeszedł w Niemczech przegląd, co oznacza, że i tak drogi czytelniku Saksuś jest w lepszym stanie, niż Twój samochód, który pewnie taki egzamin by oblał. Zadowolona poszła ubezpieczyć swój pierwszy samochód, gdzie zaśpiewano jej uwaga: 800 EUR za roczne ubezpieczenie. W razie kradzieży dostanie dużo, dużo więcej niż wynosi jego wartość. W razie jakiegokolwiek wypadku – nawet małego zwrot z ubezpieczenia zapewnia nowszy i stylistycznie ciekawszy model. 

Oto tajemnica częstego zmieniania przez Niemców samochodów: Mała rysa, kwalifikująca się, jako wypadek daje opcję wypłaty odszkodowania, które pokrywa straty moralne. Najmniejsza ryska rdzy i samochód nie otrzymuje przeglądu. 
Czym to skutkuje? Niemcy jeżdżą spokojniej, przestrzegają znaków drogowych, zaś przy problemach technicznych zmieniają autko na nowsze. 

Powód 4: Niemcy bardzo dużo płacą za naprawę.

Podam przykład z życia wzięty, który może sprawić, że serce podchodzi do gardzieli, a w kieszeni otwiera się nóż. Kolega kupił auto – w Komisie, o tym, jak uważać na komisy i nie dać się naciąć piszę w artykule pt: „Jak uważać na Komisy i nie dać się naciąć przy zakupie auta”. Nie ważne, kupił auto, nie wziął ze sobą mechanika – błąd numer 1. Uwierzył sprzedawcy, który zapewnił go, że dokupienie koła to jakieś banalne koszty (pewnie 80 EUR),  przy cenie auta 1300 EUR, można dodać te grosze i cieszyć się jazdą - błąd numer 2. W warsztacie – następnego dnia- okazało się, że: Prawdą jest, że należy wymienić tylne amortyzatory, ale: Dla niemieckiego mechanika oznacza to, że wymieniamy wszystkie amortyzatory, jednocześnie sprawdzamy hamulce, robimy mini przegląd, sprawdzamy olej, silnik itp. Razem 800 EUR części, plus drugie tyle robocizna. Inaczej nie naprawia. W drugim warsztacie promocyjnie robocizna 500 EUR, ale części zamawiają oryginalne, więc trzeba poczekać 3 dni. W Polsce wymiana tylnych amortyzatorów – 150 zł sztuka, plus robocizna. Laweta do Polski 300 EUR. Widzicie różnicę, między ten handel, a ten handel? Oczywiście już widzę te głosy oburzonych, że w Niemczech dla się znaleźć jakiegoś rodaka, co Cie tak nie zrobi... Za pewne, opisuję jednak historie gościa, który pojechał w ciemno kupić auto w Niemczech – nie zawodowego mechanika, który zna się na rzeczy – ok?

Historia ta jednak pokazuje dlaczego Niemcy tak często wymieniają całkiem dobre auta na młodszy model: po im się nie opłaca naprawiać byle pierdoły, jak się skończy gwarancja. A Wam by się opłacało naprawiać auto warte 1000 zł za kolejny 1000 zł? A auto warte 10 000 PLN, za 10 000? Nie sądzę. 

Podsumowując: Koszty sprowadzenia auta są spore, wymagają od nas czasu, lub kontaktu z zaufaną firmą, która się takimi sprawami zajmuje. Niemniej kupujemy auto sprawdzone, serwisowane regularnie, jeżdżące po drogach, a nie progach wklęsłych, zwanych z niejasnych przyczyn drogami. Tak, wiem, że sytuacja się poprawia, co nie zmienia faktu, że nadal jest tragiczna i niewytłumaczalna. Oprócz tego samochód taki zazwyczaj jest o jakieś 20% tańszy niż w Polsce – co nawet przy sporych kosztach sprowadzenia i papierologii wyrównuje koszt zakupu w kraju nie pewnego grata.